Kiedy dni skracają się coraz mocniej, a noc zaczyna zaglądać nam w okna zbyt wcześnie, musimy szukać zajęć w domu. Szczególnie kiedy mamy dzieci i często trzeba mierzyć się
z ich narzekaniem na nudę. Co prawda często przypominam moim chłopcom, że nie mogą się nudzić, przecież zawsze przebywają w interesującym towarzystwie, swoim własnym, jednak dzieciom organizowanie dnia jest potrzebne. Wiadomo nie od dziś, że jednym
z przyjemniejszych zajęć rodzinnych jest zdobienie świątecznych pierniczków. No tak,
ale żeby było co zdobić najpierw należy ciasteczka upiec. Od kilku lat do pieczenia bożonarodzeniowych pierniczków wykorzystujemy przepis na szwajcarskie ciasteczka leckerli, pochodzą z Bazyleii i są pieczone w całości, dopiero po upieczeniu kroi się je
na rodzaj prostokątnych batoników. My wałkujemy je trochę cieniej i przed wypiekiem kroimy foremkami. Ciastka te są przepyszne, ale też szczególne. Krótko po upieczeniu twardnieją i są baaardzo twarde, potrzebują ok. miesiąca, a nawet półtora. aby za naszą cierpliwość odpłacić naprawdę cudownym smakiem. Najczęściej staram się przygotować ciasteczka zaraz po 1 listopada, są gotowe, idealne na Wigilię, kilka dni wcześniej tylko je lukrujemy i zdobimy, teraz nie jestem pewna, czy nie będą bardziej na Nowy Rok. Ich dojrzewanie zależy od warunków, w jakich są przechowywane. U nas leżą w nieogrzewanej spiżarce, w koszyczku tylko lekko okryte papierem.
Pora przedstawić przepis. Przygotowujemy:
500 g maki
400 g miodu
150 g cukru pudru
30 g migdałów bez skórki, posiekanych
50 g skórki pomarańczowej smażonej/kandyzowanej
5 g sody oczyszczonej
20 g przyprawy do piernika
trochę mleka do posmarowania ciastek przed pieczeniem
Jeżeli dysponujemy miodem w stałej postaci, trzeba go rozpuścić na bardzo delikatnym ogniu. Kiedy jest lejący, łączymy go z mąką i mieszamy aż się połączą. Następnie przekładamy masę na blat roboczy i dodajemy wszystkie składniki. Następnie wyrabiamy ciasto, nie będzie to łatwe, ani szybkie. Wymaga cierpliwego zagniatania składników, najlepiej najpierw pracować przy użyciu dużego noża, jak przy cieście kruchym, następnie pracujemy rękami i szczerze mówiąc będą dość spracowane.
Teraz należy już tylko rozwałkować ciasto i wykroić foremkami pierniki. Staram się robić ciastka grubości ok. 7-8 mm, ale jeśli chcecie spróbować upiec całość, jak w oryginalnym przepisie szwajcarskim, lepiej uzyskać grubość 1 cm na jedną blachę. Z przygotowanego ciasta wychodzi ok. 4 blaszek ciastek, oczywiście ta ilość może być różna, zależy
od grubości ciastek i wielkości foremek, jakich używamy. Ciastka układam na blaszce wysmarowanej masłem i wysypanej mąką. Nie ma potrzeby zostawiać dużych przerw, wyrosną, ale nie przesadnie dużo. Jeszcze tylko smaruję je pędzelkiem zamoczonym
w mleku. Wkładam do piekarnika rozgrzanego do 200 st. i piekę ok. 10 minut. Trzeba pilnować, żeby nie spalić pierniczków, jest w nich dużo słodyczy, a ta łatwo się przypala. Zdejmuję gorące ciastka delikatnie na papier, dość szybko stygną i robią się twarde jak kamyki. Skosztować można tylko cieplutkie. Mniam! A potem czekamy. Po kilku tygodniach zrozumiemy na co. Oczywiście pyszne są i bez lukrowania, ale warto przed podaniem tradycyjnie poświęcić wieczór na dekorowanie ciasteczek. My lukrujemy, ale przecież każdy ma swoje upodobania. Można zastosować dowolny sposób upiększania tych świątecznych łakoci.
Takie są nasze ulubione pierniczki na Boże Narodzenie.
Przepis pochodzi z książki wydanej jeszcze w PRL-u "Potrawy z czterech stron świata" Macieja E. Halbańskiego. Polecam. Książkę i pierniczki.
#pierniczki #leckerli #zdziećmi #ciastka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz