Moje przepisy

niedziela, 15 kwietnia 2018

Krem ziemniaczany


      Zdecydowałam wrócić. Zachęciło mnie wiosenne słońce. Wszystkie te nowe początki, odradzanie ,  budzenie się i takietamy. Jednak jak to będzie, to się okaże. Mam bowiem ze słońcem spory kłopot. Czekam na nie i lubię, właśnie beztroskie wygrzewanie się w blasku słonecznych promieni z ulubioną lekturą w ręku jest dla mnie doskonałą ilustracją pełnego relaksu. Niestety od kilku lat gniewamy się ze słoneczkiem. Z roku na rok nasila się moja alergia na słońce. Już tylko we wspomnieniach widzę się na leżaczku w letnim anturażu. Teraz tylko kremy z filtrem i długie rękawy w upał, całe szczęście, że są jeszcze letnie kapelusze! Tak właśnie to wygląda, nie zawsze służy nam to, co lubimy. Nie zawsze chęci wystarczą, by wytrwać w postanowieniach. Toteż pomysł, by wrócić jest. Na jak długo? Pożyjemy,  zobaczymy. 
     A mimo słonecznej aury wracam daniem raczej na chłodne dni. Nawet zwykła kartoflanka może pokazać nieco bardziej specjalne oblicze. W końcu ziemniaki, kiedy dotarły do Europy nie od razu zyskały przychylność i popularność. Początkowo trafiły na stoły jako ich ozdoba. Były uprawiane dla całkiem widowiskowych, niezwykłych kwiatów. Podejrzewam, że i dzisiaj wielu nie rozpoznałoby w delikatnych jasnych kwiatach żadnej łączności z bulwami kartofli.


Często gotując coś na szybko robię nowe dania. Bywa, że bardzo udane. Dobrze wtedy od razu zapisać przepis, bo bez tego słabo jest z powtarzalnością smaku. Dlatego, kiedy parę miesięcy temu pierwszy raz podałam dzisiejszy krem ziemniaczany, mąż poprosił, żebym "za pamięci" zapisała, co i jak robiłam. Jak zwykle zupa w naszym garze 8 sowitych porcji, na 2 dni dla naszej czwórki.
Potrzebujemy:
- 8 do 10 średniej wielkości ziemniaków
- 2 marchewki
- 1 sporą cebulę
- 1 łyżka masła
- 300ml mleka 
- 3 duże łyżki kwaśnej śmietany 18%
- sól, pieprz
- suszony tymianek
- 20dag wędzonego boczku
- spory pęczek zielonej pietruszki


Na początek pokrojoną w kostkę cebulę i kawałki lekko szklę na maśle.


Następnie dodaję ziemniaki, zalewam zimnym mlekiem i uzupełniam wodą, w sumie powinno być ok. 2 litrów płynu.


Zupę gotuję do miękkości warzyw, a w tym czasie kroję w kostkę boczek i porządnie go wysmażam, skwarki odsączam na papierze kuchennym.


 Miksuję zupę blenderem, solę i pieprzę. 


Dodaję prawie całą śmietanę i tymianek, jeszcze raz krótko zagotowuję.


Na każdą porcję gorącej zupy daję maleńki kleks śmietany, kilka chrupiących skwareczków boczku i sporo posiekanej zielonej pietruszki.






Jeszcze przed nadejściem pełni lata na pewno trafią się nam jeszcze zimniejsze dni. Wtedy można sięgnąć  po ten sprawdzony przepis na pełną energii zupę. Można podawać w kubkach lub talerzach, ale zawsze mocno ciepłą.
Smacznego!


#kremziemniaczany #kartoflanka #zupaziemniaczana #narozgrzewke