Pomocy! Nie wiem jak otrząsnąć się z fali kolejnego lenia. Nie jest to okraszore myślą o cudownym dolce far niente nieróbstwo , lecz bezwładny senny marazm rzucający mną o miękkie poziome powierzchnie, kiedy tylko wstąpię za próg domu. Już kolejny atak tej wiosny. Gdyby nie mój wspaniały Mąż chyba nawet obiad musiałby być z jakiejś torebki lub mrożonki. Jednak on jak zwykle staje na wysokości zadania i ot tak, w przerwie między jednym malowaniem sufitu a drugim, gotuje obiad, usypia chłopaków przy dźwiękach gitary i jeszcze przy tym obnosi uśmiech na twarzy. Czy jeszcze można mieć wątpliwości, kto jest Najlepszym Mężem na Ziemi? A ja po prostu zaszywam się pod kocem, zamykam oczy i czekam na hasło "Obiad na stole rodzinko!" . Czekam i co? Baba się we mnie odzywa i miast cieszyć się myślą, jak mam dobrze, złoszczę się, że on taki mi tu doskonały. I dogódź tu takiej! No co za głupota! Za to kolejnego dnia cały dzień myślę, jak wielką jestem szczęściarą i raz kolejny zakochuję się bez pamięci :)
Przynajmniej wiem, co Mąż zawsze chętnie zjada na śniadanie. Jajka w postaci wymyślonych kiedyś ciepłych kanapek, nazwanych przez Synka jajankami. Ta nazwa przypomina mi sytuację sprzed wielu lat. Jedna z moich siostrzenic, zresztą kiedyś już wspomniana tu przy okazji "chleba naszego poprzedniego", miała kłopoty z wypowiedzeniem ciasno zgrupowanych głosek jot i jot, jąkała się przy nich po prostu. Żartowano sobie z niej troszkę przy tej okazji, więc któregoś razu na prośbę babci "Martuniu powiedz: ja jadłam jajeczko" - odpowiedziała - "Tak" i wzbudziła jeszcze większą radość wszystkich zgromadzonych. Zatem my na śniadanie często jadamy jajka, ja jadłam jajanki! Tak! Spróbujcie, może trafią w Wasz gust. Warto szczególnie, kiedy w domu zostaje czerstwe pieczywo. U nas rzadko odkąd sama piekę chleb, jednak czasem poniesie mnie i jest go za dużo.
Kroję tyle kromek, ile potrzebuję. Wycinam w nich spore otwory dowolnego kształtu, wycięte kawałki odkładam, będą potrzebne za chwilę.
Na sporej patelni rozgrzewam tłuszcz, na przykład masło najlepiej klarowane, nie dymi.
Krótko, na mocny ogniu podpiekam kromki z jednej strony, odwracam i od razu zmniejszam grzanie na lekkie i w każdą kromkę wbijam jedno jajko,
solę, pieprzę, posypuję ziołami, może być, co lubicie, ja daję tymianek, oregano i posypuję jajko, póki jest nieścięte, pokruszonym trochę chlebem wyciętym wcześniej.
Przykrywam patelnię i na słabym ogniu zostawiam na około 10-12 minut. Można krócej, jeżeli wolicie płynne lub półpłynne żółtko.
Gotowe po posypaniu dodatkowymi świeżymi ziołami. Choćby pietruszką.
Jajka różnie zrobione są u nas obowiązkowo na śniadanie w sobotę lub niedzielę, mniej wtedy pośpiechu i śniadanie zmienia się nie tylko w tankowanie paliwa na start, jest też dużo później niż w tygodniu. Taki sobie poranny, leniwy weekendowy rozruch, najfajniej, kiedy może być już na dworze. Lubicie?
Smacznego!
#jajanki #grzankizjajkiem #sniadanie #wykorzystanieczerstwegopieczywa #itbmtt
Super przepis w sobote męża zaskocze takimi jajankami
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mu posmakują. Proszę dać znać!
Usuńtakie grzanki z jajkiem robie od lat :) podpatrzyłam ten sposób na jakimś amerykańskim filmie baaaardzo dawno temu ;)
OdpowiedzUsuńI ciągle pyszne, prawda? :)
Usuń