Chciałabym, żeby okres Bożego Narodzenia był dla wszystkich zupełnie zwykłym dniem. Takim, w którym czujemy się szczęśliwi, potrzebni i spełnieni. I żeby to było codzienne samopoczucie każdego człowieka. Nie odświętne, okazjonalne poczucie sztucznej szczęśliwości i przymusowego uśmiechu. Marzę o świecie, w którym radość będzie codziennością. Wiem, że to naiwne i mało prawdopodobne, szczególnie dziś. Świat jawi się jako miejsce dalekie od takiego błogiego raju. Dlatego tym częściej musimy obdarzać się uśmiechem i dobrem. Niech szczęście narodzi się w nas, będzie prezentem wyciągniętym spod zielonego drzewka i oby nie było tak kruche, jak kruche pierścioneczki, które niedawno zawijałam z moimi dziećmi. Ale niech będzie stałe, jak te niepozorne drobiazgi. W końcu przecież to właśnie drobiazgi budują nasze dni. Przygotujcie sobie i w sobie małe kawałki szczęścia.
Budulec Waszego szczęścia sami musicie odnaleźć, a składniki na drożdżowe pierścionki kruche jak ludzkie nastroje są takie:
- 500 g mąki pszennej
- 120 g masła
- 120 g margaryny
- 70 ml mleka
- 25 g drożdży
- skórka starta z 1 cytryny
- 1 żółtko
- 0,5 jajka
- cukier puder
Kiedy płyn przestygnie wkruszam drożdże, mieszam i odstawiam na jakieś 10 minut.
Po tym czasie dodaję wszystkie pozostałe składniki.
Żeby użyć pół jajka, rozbijam jajko, roztrzepuję je widelcem i dzielę na dwie części.
Mieszam wszystko najpierw łyżką, następnie wyrabiam ręką.
Wyrobione spójne ciasto nie wymaga odstawienia do wyrastania.
Z kuli odrywam małe kawałeczki wielkości orzecha laskowego i toczę w dłoniach małe wałeczki, które w dalszej kolejności na palcu zawijam na kształt obrączki.
Ciasteczka układam bezpośrednio na blaszkę. Z tej porcji wychodzą 4 blachy, na każdej ok. 60 sztuk niedużych pierścionków.
Ciastka wkładam do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni na 12 minut. Po tym czasie nabierają złotego koloru.
Gorące zsypuję do pojemnika, w którym zamierzam je przechowywać i dosyć obficie posypuję cukrem pudrem potrząsając naczyniem, aby całe obtoczyły się w pudrze.
Ciasteczka są bardzo wdzięczne, kruchutkie i bardzo długo pozostają niezmiennie smaczne. Przepis pochodzi z odległych czasów, kiedy koleżanki mojej mamy wymieniały się w pokoju nauczycielskim swoimi ulubionymi wypiekami. Ciasteczka można upiec nawet miesiąc przed okazją, na którą je przeznaczamy.
Smacznego!
#ciastka #krucheciasteczka #drożdże
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz