Moje przepisy

czwartek, 17 grudnia 2015

My name is KEKS, ŚWIĄTECZNY KEKS




Keks jest dla mnie ciastem obowiązkowym na świątecznym stole. Nie zawsze tak było. Pierwszy keks w moim rodzinnym domu pojawił się wówczas, kiedy jako nastolatka sama zaczęłam piec ciasta. Mama piekła makowce, pierniki, różne ciasteczka, był wafel z ciastkami, ale keks się nie pojawiał. Pamiętam, że pierwszy raz zainteresowałam się tym ciastem będąc kilka dni przed Bożym Narodzeniem w domu bliskiej koleżanki z liceum. Jej mama ucierała właśnie ciasto na keks, a my siekałyśmy bakalie. Nie pamiętam, czy próbowałam tego wypieku, może nie zdążyłam, pamiętam jednak, że potem w domu szukałam jakiegoś przepisu na tradycyjny keks. Znalazłam w sfatygowanej, wielkiej książce kucharskiej Mamy. Strona 503. Razem z bratem utarliśmy pyszne ciasto i od tego czasu został on stałym punktem bożonarodzeniowego repertuaru ciast świątecznych. Zawsze się udaje, zawsze jest taki sam, a równocześnie nigdy nie jest taki sam, ponieważ za każdym razem wybór bakalii jest nieco inny. Zastanawiałam się, czemu Mama nie piekła dawniej keksa i jedyna odpowiedź, jaką znalazłam, wiąże się z utrudnioną dostępnością bakalii w czasach naszego dzieciństwa. Żeby keks był udany, potrzeba naprawdę różnorodnych bakalii i  też nie jest ich mało, więc nie należał keks do ciast tanich. Wspominałam o tym kiedyś moim synom, ale oni kompletnie nie rozumieją, co znaczy, że czegoś nie można było kupić, czegoś nie było w sklepie. Jak to? Dla naszych dzieci  jest całkowitą abstrakcją  niemożność kupienia czegokolwiek. Czasem myślę, że przez ten ogólny nadmiar wszystkiego, bodźców i rzeczy nasze dzieci są uboższe, choćby o radość, jaką dają małe rzeczy. Chciałabym, żeby choć wspomnienia mieli bogate. Na przykład takie dotyczące tradycji rodzinnych. Chociaż poznałam inne przepisy na keks, świąteczny będzie u mnie zawsze przygotowywany według tego starego sposobu z rozsypującej się pierwszej książki kucharskiej mojej Mamy. Polecam wszystkim!

Przygotowuję:



- 300 g mąki tortowej
- 1 łyżkę proszku do pieczenia
- 200 g cukru pudru
- 1 cukier waniliowy lub wanilinowy
- 150 g miękkiego masła
- 5 jajek
- 400 do 450 g bakalii
- 1 łyżka skórki pomarańczowej kandyzowanej/smażonej
- tłuszcz do wysmarowania blaszki i bułka do jej wysypania

Na początek przygotowuję blaszkę smarując dokładnie tłuszczem i wysypując drobną bułką tartą.. Moja keksówka ma rozmiary 9-12 na 37-40 cm (rozmiar dolny-górny).
Następnie przesiewam mąkę mieszając ją równocześnie z proszkiem do pieczenia. Łączę też cukier puder z waniliowym. Myję jajka.



Przygotowuję bakalie, odważam ok. 400 g, staram się, aby było mniej więcej pół na pół bakalii suchych typu orzechy, migdały i tych lekko wilgotnych jak rodzynki, śliwki, daktyle, figi, morele itd. itp. Migdały sparzam i obieram. Wszystkie bakalie kroję w średnie kawałki, niezbyt rozdrabniam i odkładając przygotowane bakalie uzupełniam dużą łyżką skórki 
pomarańczowej.


Teraz pora na roztarcie masła. Robię to w makutrze, ale- szczerze- kieruję się tu tylko wspomnieniem, utrudniając sobie w ten sposób, można to przyspieszyć korzystając z robota. Kiedy masło stanowi już miękką, gładką piankę zaczynamy stopniowo łączyć je z mąką, cukrem i jajkami. Dodaję 1 jajko, 2-3 łyżki cukru i tak samo mąki. Ucieram do uzyskania jednolitej masy.


W ten sposób wraz z ostatnim, piątym jajkiem dodaję ostatnią część mąki i cukru.
Ucieram jeszcze chwilę, aby masa była gładka i napowietrzona.


Dorzucam od razu wszystkie przygotowane bakalie. Nigdy ich nie obtaczam w mące, jak piszą niektóre przepisy, bakalii jest tak dużo (jak mnie poniesie nawet bywa pół kilo), że nigdy nie zdarzyło mi się, by opadły bliżej spodu ciasta. Ucieram.


Gotowe surowe ciasto jest czasem tak gęste, że do foremki przekładam je łyżką, czasem na tyle płynne, że daje się wylać do naczynia. Myślę, że jego konsystencja zależy od wielkości użytych jaj, wilgotności zastosowanej mąki oraz mieszanki bakalii.


W blaszce wyrównuję lekko ciasto.
Wkładam do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni. Piekę ok. 45-50 minut. Pieczenie zależy od piekarnika, w starym piekarniku piekłam zawsze 1 godzinę. Należy wykonać próbę drewnianym patyczkiem. Powinien być suchy po wyjęciu z upieczonego ciasta. Jednak nie otwierajmy piekarnika przed upływem 30-35 minut. Jeśli wierzch ciasta jest już odpowiedni, a środek wymaga dalszego pieczenia, można ciasto przykryć pasem folii aluminiowej.


Mój keks w dawnym piekarniku zawsze pękał podczas pieczenia i bardzo mi się to podobało. W tym roku pierwszy raz lekko pękł w nowym piekarniku i tym samym ucieszył mnie :)  . Ciasto wyjmuję, czekam około 10 minut i potem jeszcze ciepłe delikatnie wyjmuję z formy na kratkę, ew. na drewnianą deskę. Wierzch jeszcze ciepłego posypuję cukrem pudrem. 


Kroję ostrym nożem po całkowitym wystudzeniu. Keks na święta można upiec nawet już dziś, potem przechowuję go w chłodnym miejscu, nie w lodówce, owinięty szczelnie folią spożywczą lub aluminiową.


Smacznego!


#keks #bakalie #itbmtt

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz