"Nowy Rok zawitał wreszcie,
stary sobie poszedł,
co tam rośnie w mrozach stycznia?
Dzień rośnie po trosze!
Wróbelkowi serce rośnie,
że wiosny doczeka,
chociaż jeszcze droga do niej
mroźna i daleka."
Pamiętacie ten wierszyk Jerzego Ficowskiego ze szkolnych lat? Mi sam początek zawsze kołacze się po głowie w pierwszych dniach stycznia. Całkiem jak moje dzieci cieszę się ostatnimi dniami. Mróz, że ho ho! Śnieg! Chłopcy wracają z harców na sankach ze zmarzniętymi łapkami i gorącymi rumieńcami na policzkach. Niech to trwa! Niech to trwa! Mam obawy, czy taka aura utrzyma się do czasu zimowych ferii, ale nie ma co się martwić. Ważne, że teraz prawdziwa zima daje tyle radości dzieciom.
Oczywiście taki spadek temperatury każe szukać sycących rozgrzewających dań. Jedną z możliwości są niby gołąbki, u mojej mamy zwą się "gołąbkami siekanymi", natomiast mój Mąż nazywa je "gołąbki sulmierzyckie". Nie wiedziałam długo skąd ta nazwa. Okazało się, że w jego rodzinnym domu potrawa ta była znana dzięki sąsiadom, którzy przepis przywieźli od swojej rodziny z jakiś Sulmierzyc i voila! Zapraszam na obiad z gołąbkami sulmierzyckimi w roli głównej.
Przygotowujemy:
- ok. 1,2 kg kapusty (białej, pekińskiej lub włoskiej)
- 0,5 kg mielonego mięsa
- 1 spora cebula
- 1 łyżka sypkiej przyprawy warzywnej
- 4 jajka
- 1 szklanka manny
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej
- ok. 0,5-0,8 l dosyć intensywnego rosołu (może być z kostki)
- 4 łyżeczki pasty pomidorowej
- trochę mąki do obróbki
- tłuszcz do obsmażania
Na początek oczyszczoną kapustę bardzo drobno siekamy. Im drobniej, tym łatwiej później będzie formować "gołąbki". Drobniutko kroimy też cebulę i mieszamy z kapustą, jajkami, manną, mąką ziemniaczaną, przyprawą i mięsem. Wszystko mieszamy bardzo dokładnie, najlepiej zrobić to ręką.
Następnie odmierzając łyżką zbliżonej wielkości porcje przy pomocy moczonych każdorazowo w wodzie rąk formuję rodzaj kotletów, które obtaczam w mące.
Kiedy są gotowe rozgrzewam tłuszcz i obsmażam każdą sztukę na lekko brązowo.
Układam gołąbki dosyć ściśle w naczyniu do zapiekania. W moim rondelku tworzę dwie warstwy.
To duża porcja. Przygotowując ją macie obiad dla 4 osób przynajmniej na 2 dni,
Teraz w gorącym rosole rozprowadzam pastę pomidorową i zalewam nią gołąbki.
Przykrywam i przez godzinę piekę w temperaturze ok. 180 stopni w piekarniku. Można ew. dusić danie na kuchence na średnim ogniu, ten sam czas.
I mrozy nie straszne, gdy na talerz wędrują sulmierzyckie gołąbki w wersji dalekiej od light ;)
Można podawać samodzielnie, w towarzystwie pieczywa lub innego obiadowego dodatku typu gotowane ziemniaki albo ryż.
Smacznego!!!
#obiad #kolacja #kapusta #miesomielone #gołąbkisiekane #itbmtt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz