Moje przepisy

sobota, 29 sierpnia 2020

Malinowa rozkosz zwana też chmurką


Aktualnie trwający rok jest jaskrawą ilustracją chińskiego porzekadła: Obyś żył w ciekawych czasach. Nie jest to bynajmniej życzenie. To rodzaj klątwy, a 2020 w wielu aspektach pokazuje oblicze mało nam przyjazne. Rozmawiając z właścicielami różnego rodzaju ogrodów, dowiedziałam się, że w uprawach też nie jest najlepiej. Pomidory atakują choroby, ogórki rosły pękate i gąbczaste, cukinia nie zawiązuje owoców. No istna zgroza. Jednak jest roślina, która nie poszła tą drogą. To maliny. Te zachowują się wzorcowo, owoce są duże, słodkie i bogato obsypują gałązki. Tak jest i w naszym ogrodzie. To cieszy. Po zaspokojeniu pierwszego malinowego głodu świeżutkimi owocami prosto z krzaczka, zaczęliśmy myśleć o zapasach na zimę. Najczęściej robię maliny tylko zagotowane z cukrem i zimową porą dodajemy je do herbaty. Taka profilaktyka antyprzeziębieniowa. Nadają się również do gotowanej na mleku kaszy manny lub ryżu, takie ciepłe śniadanie albo podwieczorek.
Jednak póki jest czas na świeżutkie owoce choć raz musi pojawić się na naszym stole deser doskonały: malinowa rozkosz, czyli ciasto składające się z kilku warstw, a razem stanowią one cudowną kombinację smaków kwaśnych i słodkich. Jest tu kruchy spód, maliny otulone galaretką, delikatny kremem śmietankowy i królewska korona z bezy. Jestem przekonana, że kto choć raz przygotuje malinową chmurkę, powtarzać to będzie niejednokrotnie.
Większość obecnych w sieci przepisów jest przeznaczona na niewielkie formy. Moja jest na dużą 23x38. Akurat na przeciętną rodzinną okazję się nada doskonale.

Potrzebne składniki:
Na kruchy spód:
- 280g mąki tortowej
- 140g masła
- 40g cukru pudru
- 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 łyżeczka esencji waniliowej
- 3 żółtka
Na krem:
- 500g śmietanki 30% lub 36%
- 250g sera mascarpone
- 3 łyżki cukru pudru
- 1 łyżeczka esencji waniliowej
Na galaretkę:
- 700g malin świeżych(ew. mrożone)
- 3 galaretki malinowe
- 900ml gorącej wody
Na bezę:
- 6 białek
- 250g cukru drobnego
- sok z połowy limonki(ew.cytryny)
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej (można pominąć)
- 50g płatków migdałowych

Bezę i kruche  można zrobić dzień przed składaniem ciasta w całość.
A idzie to tak.



Wszystkie składniki można wyrobić na ciasto robotem lub na blacie. Gdy są już jednolitą masą, którą można uformować w kulę, wkładam na minimum pół godziny do lodówki. 


Po schłodzeniu ciasta kroję je na plasterki, wykładam nimi wyłożoną papierem blachę i łączę poszczególne łaty, na koniec wyrownuję, można tu użyć małego wałka. Oczywiście można też całe ciasto wałkować i przenieść do formy. Ponakłuwać widelcem, znowu schłodzić 30 minut  i włożyć do rozgrzanego piekarnika. Piec 10 minut w 190 stopniach. Trzeba pilnować, aby upiekło się na złoty kolor, szybko się przypala. 


Gdy spód bezpiecznie stygnie, można zająć się malinami. Umyte odsączyć na papierze kuchennym, galaretki wrzucić do gorącej wody i energicznie mieszając rozpuścić całkowicie. Galaretkę z malinami połączyć dopiero, kiedy będzie już tylko lekko ciepła, chyba że maliny są mrożone, wtedy można szybciej dodać je bez rozmnażania oczywiście. 


Do zrobienia bezy przyda się szybkoobrotowy mikser. Wszystkie białka od razu na najwyższych obrotach ubijamy na sztywno, pod koniec powoli łączę z nimi cukier, łyżka za łyżką. Gdy błyszczą i są stabilne dodaję sok z limonki i mąkę. Kilka obrotów i koniec.



Na dużej, płaskiej blasze odwróconej dnem do góry rysuję ołówkiem prostokąt odpowiadający wielkością górnym brzegiem blaszki, w której stygnie kruchy placek. 



Wykładam bezę, wyrównanuję, ale niezbyt płasko, niech będą tu rożne obłoczkowe kształty. Posypuję płatkami migdałowymi i od razu wkładam do piekarnika. Musi być już w temperaturze 150 stopni. Po 10 minutach zmniejszam do 130 i piekę następne 30 minut. Potem jeszcze 20 minut w  100 stopniach. Beza powinna zachować jak najbielszy kolor, dlatego cały czas musi być kontrolowana. Będzie wówczas chrupiąca na zewnątrz, a delikatniejsza, ale już dopieczona w środku. Najlepiej upiec bezę dzień wcześniej i pozwolić jej wystygnać w lekko uchylonym piekarniku.  



Drugim ważnym elementem jest dopilnowanie galaretki. Gdy będzie w pokojowej temperaturze, włożyć ją do lodówki i często sprawdzać, czy już zaczęła się ścinać. Za bardzo gęstą nie da się już ładnie rozłożyć na cieście. Za bardzo płynna z kolei wsiąknie w placek i straci on kruchość. Będzie smacznie, ale mniej zróżnicowana będzie struktura całości. 



Krem natomiast trzeba przygotować przed samym składaniem ciasta. Dlatego robię to wtedy, gdy maliny w galaretce zwiążą się już całkowicie w lodówce. Krem musi być ubijany z bardzo mocno schłodzonych składników. Umieszczam śmietankę i rozdrobnione mascarpone w misce robota i  ubijam na najwyższych obrotach, krótko, żeby nie zważyć śmietany, o co przy upałach nietrudno. Do już gęstego kremu dodaję przesiany cukier i wanilię. I ostatnie kilka obrotów, już mogą być wolniejsze.



Gotowy krem rozprowadzam równomiernie na malinowej warstwie.


A całość dzieła więczy bezowa korona, w której wyraźnie zaznaczają się lekko podprażone migdałowe płatki. W większości receptur malinowej chmurki beza jest cieńsze, z tej liczby białek, która wynika z ilości żółtek zużytych do kruchego placka. Ja jednak, jako miłośniczka wyraźnej obecności bezy gdzie tylko się da, wolę grubszą jej warstwę. Żółtka zawsze przecież można wykorzystać, choćby do jajecznicy, drożdżowego czy zwyczajnie zamrozić.   


I tak oto powstaje jedna z przyjemniejszych kompozycji smakowych jaka gości latem na naszym stole. Rozkosz grzechu łakomstwa warta, mówię Wam.


Serdecznie zachęcam do wypróbowania i pamiętajcie, porcja z tego przepisu to blachą zacnej wielkość. Do cioci na imienin jak znalazł. W tym wyjątkowo trudnym roku zasługujemy na porządną porcję deserowej rozpusty. Nie żałujcie sobie. 

Zapraszam, a i jeśli już tu wpadłeś, przywitaj się może że mną w komentarzu.   



#duzamalinowachmurka #malinowachmurka #malinowarozkosz #nakruchymspodzie #ciastonaniedziele #itbmtt

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz