Moje przepisy

sobota, 22 sierpnia 2020

Chłodnik buraczkowy na przekór upałom



Wiem, że chłodniki nie są darzone powszechną miłością i przyznam, że dziwi mnie to zawsze mocno, szczególnie w takie dni, jak ostatnie. Codziennie możemy poczuć się nieomal, jak południowcy. Każdy dzień już od poranka otula gorącym płaszczem suchego powietrza i nijak nie można go z siebie zrzucić. Bieżący sierpień jest wyjątkowo upalny, dlatego na naszym stole często zamiast tradycyjnej gotowanej zupy ląduje mocno chłodzący chłodnik. Najbardziej smakuje po odpowiednio długim czasie w lodówce, kiedy wszystkie połączone składniki harmonijnie przenikają się swoimi  smakami, tworząc finalnie nową jakość. Przy okazji serwowania chłodnika podzielę się z Wami naszą domową anegdotą, opartą na zdarzeniu sprzed około 2 lat. Pewnego wakacyjnego popołudnia wróciwszy z pracy zastałam w domu bałagan, który otaczał oczywiście moje dwa ukochane parazyty. Zdenerwowana nawyrzekałam na nich, ich lenistwo i brak jakiejkolwiek zaangażowania w domowe sprawy. Wśród innych słów padła też myśl, że mogliby choćby zainteresować się obiadem odgrzewając na przykład zupę dla rodziny. Wiedzą przecież, o której wracamy. 
Tego dnia wieczorem przygotowałam jak zawsze zupę na kolejny dzień, a że dni były bardzo gorące przygotowałam chłodnik. Kolejnego dnia cieszyłam się na nadchodzącą porcję przepysznej ochłody wracając już do domu. Tymczasem po awanturze dnia poprzedzającego zastałam chłopców w całkiem znośnym porządku, a starszy syn pełen dumy obwieścił, że nie tylko posprzątali, ale nawet zupę już grzeje i zaraz będzie można jeść. Fakt, że wieczorem przy kolacji rozmawialiśmy o chłodniczku, który zaplanowałam nie miał znaczenia . Po prostu synka takie błahe sprawy nigdy nie zaprzątały zbyt długo. Jemu zdarza się wychodzić z jednego pokoju do drugiego i nagle wracać, bo już nie pamięta, po co wychodził i nieważne, czy był powodowany czynnikiem zewnętrznym czy własną myślą. Zapomniał. Toteż owego dnia mój zakręcony synek przepięknie zwarzył nam chłodnik ogórkowy,  nadawał się tylko do wyrzucenia. Szkoda. 
Tymczasem dziś mam propozycję opartą na młodych buraczkach czerwonych.

Na 4 do 5 porcji podzielcie składniki na pół, ja zawsze przygotowuję ilość wystarczającą na dwa dni, dlatego użyłam:

- 3 butelki kefiru naturalnego 400g
- 1 duży kubek jogurtu naturalnego 
- 130ml koncentratu buraczkowego Krakusa
- 1 pęczek młodych buraczków 
- 2 średnie ogórki 
- pęczek zielonego  koperku
- sól i pieprz 


Na początek posiekane buraczki, korzeń w kostkę i wszystkie liście siekam dość drobno. Gotuję potem do miękkości w leciutko posolonej wodzie, niedużo wody, ledwie do zakrycia ćwikły.


Potem studzę, a w międzyczasie przygotowuję resztę, ogórki kroję w drobne słupki lub kostkę, koperek bez grubych łodyg siekam także. Jeżeli ogórek ma przerośnięte 


Potem wystarczy już tylko w odpowiedniej wielkości naczyniu połączyć kefir, jogurt, wystudzone całkowicie buraczki, ogórki, koperek i koncentrat.  


Dobrze wymieszać, posolić i popieprzyć do smaku i na chociaż godzinę odstawić do lodówki. Taki buraczkowy chłodnik najczęściej jemy jednego dnia z młodymi gotowanymi ziemniakami, a kolejnego z gotowanym jajkiem.


W obu wersjach sprawdza się doskonale, kiedy ciało z rozkoszą przyjmuje każdą formę chłodzenia. 


Serdecznie polecam i zachęcam, tak gorąco jak tego lata, spróbujcie i zostawcie ślad Waszej lektury tego postu.


#chlodnikbocwinkowy #chlodnik #letniazupa #chlodnikburaczkowy #letniobiad #itbmtt


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz