Moje przepisy

sobota, 5 grudnia 2020

Kryzys - proste ciasto z kakao i jednym jajkiem




Jest. W wielu wymiarach. Podobno gospodarczy będzie się pogłębiał. W moim zeszycie starych przepisów, przepisanych z zestawu starych rodzinnych receptur mojej mamy też jest hasło Kryzys. Dotyczy prostego ciasta, które da się przygotować ze składników często obecnych w domu i nie wymaga specjalnego nakładu sił. Dzisiaj podrasowałam odrobinę jego wersję podstawową, wykończając ciasto warstewką powideł śliwkowych z orzechową posypką, nadaje to zupełnie zwyczajnemu plackowi całkiem przyjemny wygląd. Smak sam 
w sobie jest wspaniały, naprawdę małym wysiłkiem i bez wyszukanych dodatków uzyskujemy nieomal wykwintny deser, nawet na odświętnym stole się sprawdzi. Kryzys zaś ma i ja dzisiaj.  Miałam nadzieję, że zakończenie listopada da mi chwilę oddechu, niestety grudzień nie zaczął się inaczej, wciąż w pracy kocioł i wracam do domu tak późno, że zasypiam w fotelu niemal w pięć minut. Stąd pomysł na przygotowanie obowiązkowego niedzielnego ciasta bez napinki i zbędnego tracenia energii. To taki trochę placek bez pracy, który znajdziecie na blogu, ale tu w ciemnej odsłonie. Ciasto na czas kryzysu energetycznego. Serdecznie zapraszam do wypróbowania.
 


Przygotujcie:
- 2 szklanki mąki tortowej
- 2 łyżki ciemnego kakao
- 1 płaską łyżkę sody
- 2 łyżki dowolnego dżemu
- 1 jajko
- 1 szklankę cukru
- 1 szklankę zimnego mleka
- 0,5 kostki margaryny stopionej i schłodzonej

Ewentualnie dodatkowo:
- trochę skórki pomarańczowej kandyzowanej
- trochę powideł lub dżemu
- trochę posiekanych dowolnych orzechów



Mąkę najlepiej przesiać z kakao i sodą od razu do naczynia, w którym wymieszamy wszystko, u mnie to miska miksera, bo to on pracuje, ja doglądam. ;)


W zasadzie nie używam margaryny w wypiekach, ale nazwa kryzys zobowiązuje, więc jest. Można użyć masła. Topienie i przesiewanie to w zasadzie najbardziej angażujące czynności przy tym cieście.


W sumie od razu też trzeba rozgrzewać piekarnik  do 180 stopni i blachę wyłożyć papierem albo natłuścić i posypać bułką tartą. Wiecie, że taką do słodkich wypieków możecie sobie przygotować z czerstwych kawałków takich wypieków jak babki ucierane, biszkopty, chałka czy inne zbyt stare i twarde ciasta i ciasteczka? Ja nie robię tak, u nas wszystko znika bez szans na starzenie. Ale można, nie wszędzie mieszkają ciasteczkowe potwory.


Reszta to robota robota, jak nie macie to zwykłym widelcem czy trzepaczką połączcie wszyściutkie składniki, czyli to co przesiane, tłuszcz, dżem, mleko, cukier i skórkę, jeżeli chcecie dodać. Mogą to być nawet rodzynki i/lub żurawina. 


Moja blacha jest spora, dołem to 22 centymetry na 37. Rozlać ciasto w kilka minut utarte na końcówce do ucierania. I do pieca na 30 do 40 minut. 


Sprawdzić najlepiej patyczkiem, suchy ma być po wbiciu w wyższym miejscu wypieku i wyjęciu, ale nie otwierajcie piekarnika wcześniej jak po 20 paru minutach, bo opadnie.


Jeszcze gorące posmarowałam powidłami śliwkowymi i od razu posypałam posiekanymi orzechami, żeby nabrało ładniejszego wyglądu. Lekko wcisnęłam orzechy i prezentuje się zacnie. Krojone w kostkę ma bardzo przyjemną prezencję. A smakuje super. 


Słodko, ale nie za bardzo, wilgotnie, ale akurat tyle, ile trzeba, kakaowo, ale bez gorzkiego posmaku, wszystko w nim jest w sam raz, na stół wjeżdża pyszny domowy łakoć, a z Was nie wyssało ostatnich resztek sił. 


Można siadać i delektować się resztą dnia pełnego zasłużonego dolce far niente, czemu zamierzam się oddawać do końca weekendu i Wam też tego życzę.




#kryzys #cistobezwysilku #ciastokryzys #kryzys #placekkryzys #kakaoweciastoucierane #dlaleniwych #dlazmeczonych #ciastoz1jajkiem #itbmtt




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz