Jest kolejna listopadowa sobota, o poranku, wciąż jeszcze zielona trawa za oknem, pokryta był białą, złowrogą warstewką szronu, tego zimna, na które z przyjemnością patrzy się
z ciepłego pomieszczenia i wspomina czasy tak zwanych prawdziwych zim, kiedy śnieg okrywał wszystko już nawet w połowie listopada. W takie dni nieomal obowiązkiem jest rozgrzanie domowników. Najpierw zrobię to przy pomocy ciepła, jakie od strony piekarnika rozejdzie się we wszystkie zakamarki domu, a później przyjemny zapach murzynka zwabi wszystkich do stołu i ogrzeje wciąż ciepła kromka przyjemnie wilgotnego murzynka. Mareczek zje ją zapijając mlekiem, a reszta z kawą. Ten przepis spisałam sobie ze starego zeszytu mamy, ona nie pamięta od kogo go dostała, zresztą nie jest to ważne. Co się liczy to fakt, że nigdy mnie nie zawiódł. Zawsze wychodzi. W maminym zeszycie jest to ciasto bez dodatków, ale ja od niepamiętnych czasów piekę je najczęściej z połówkami gruszek świeżych lub z kompotu. Dziś nie ma w domu gruszek, za to w spiżarce znalazła się puszka ananasa. Sprawdził się doskonale. Murzynek to jedno z popularniejszych ciast, większość przepisów różni się tylko detalami.
Na moją wersję przygotować należy:
- 250g masła (ew. margaryny)
- 1 niepełna szklanka cukru
- 3 pokaźne łyżki ciemnego kakao
- 0.5 szklanki wody
- 2 szklanki mąki
- 1 płaska łyżka proszku do pieczenia
- 4 jajka
Opcjonalnie:
- owoce np. świeże albo odsączone z kompotu lub puszki (gruszka, brzoskwinia, ananas)
- 100ml śmietanki słodkiej
- tabliczka czekolady
- płatki migdałowe lub posiekane orzechy
Piszę, że to opcja, bo podstawowy przepis obywa się bez nich, jednak u mnie zawsze są użyte zarówno owoce, jak dodatkowa polewa i chrupiąca posypka na niej.
Wykonanie jest proste, do garnka dać masło, cukier, kakao i wodę. Pilnując roztopić na kuchence aż nie bedzie widać cukru .
Trzeba mieszać, aby nie spalić cukru.
W oryginalnym przepisie mojej mamy z tej porcji odlewa się mniej więcej 1/3 szklanki i odstawia do wykorzystania jako polewa. Ja tak nie robię.
Przy użyciu ręcznego miksera mozna mieszać wszystko w garnku, w którym czekoladowy sos był gotowany, trzeba wówczas pamiętać, żeby był odpowiedniej wielkości. Ja przekładam sos do misy miksera, można go bez dodatków miksować wolniutko, bo pozostałe składniki dodać należy, gdy jest wystudzona.
Mąkę przesiewam z proszkiem i stopniowo dodaję łyżka za łyżką i tak samo z jajkami, dodaję jedno, miksuję całość do uzyskania jednolitej konsystencji. I kolejne jajko i kolejna porcja mąki. Tak do wyczerpania składników.
Od zawsze piekę mojego murzynka w keksówce, wykładam ją papierem albo smaruję i wysypuję bułką. Wykładam ciasto do formy zostawiając niewielką część, układam owoce i przykrywam ceniutką warstwą pozostałego ciasta.
Piekarnik rozgrzewam już wcześniej, żeby miał 175 stopni, kiedy ląduje w nim ciasto. Piekę około 40 minut, ale trzeba pamiętać, że każdy piekarnik może piec z inną siłą, więc najlepiej pilnować i w stosownej chwili zrobić próbę suchego patyczka.
Ja bardzo lubię moje gotowe ciast z ich efektownymi pęknięciami, raz keks upiekł mi się bez żadnych i byłam ogromnie rozczarowana.
Po wystudzeniu murzynka na kratce pora oblać go polewą. Może to być ta część pozostawiona z gotowanego sosu, a moja propozycja to zagotowana śmietanka i wrzucone do niej posiekane drobno kostki wybranej czekolady. My w domu najczęściej stosujemy gorzką Goplany.
Po wrzuceniu czekolady do gorącej śmietanki, odstawionej z palnika, czekam kilka minut, a potem mieszam do uzyskania gładziutkiej pysznej czekoladowej polewy. Rozprowadzam ją po wierzchu ciasta i od razu posypuję płatkami lub orzeczami, lekko dociskając, żeby lepiej połączyły się w całość.
I to wszystko, koniec, szczerze mówiąc dłużej o tym się pisze niż robi. A smakuje zacnie. Według mne w takiej wersji murzynek przestaje być zwykłym kakaowym ciachem, a nabiera szlachetności i świetne prezentowałby się w gablotach najlepszych cukierni. Szczerze polecam, zwłaszcza zimą, kiedy należy się nam nagroda za krótkie dni i przydługi nocne ciemności.
#murzynek #latweciasto #ciastonanedzele #dopieczeniazdziecmi #wilgotnymurzynek #itbmtt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz