Moje przepisy

poniedziałek, 23 listopada 2020

Kluski śląskie - kulinarny recycling


Niedziela to taki specjalny dzień. W kuchni często także. Jest więcej czasu na gotowanie, można eksperymentować z nowymi przepisami albo w ogóle wymyślać nowe potrawy. Często tak robię, ale z drugiej strony, często, jak w wielu polskich domach bywa u nas bardzo tradycyjnie, czyli rosół i schabowe. Nawet to lubię, bo, ponieważ  sama nie przepadam za rosołem, jest to danie, którym od początku do końca zajmuje się mój mąż. Sam robi potrzebne zakupy, sam gotuje, nawet makaron robi. Wspaniały zresztą. 
Moja rola to rozbicie kotletów i ich panierowanie oraz mizeria i obranie ziemniaków. Już smażenie i dopieszczenie puree zostawiam najlepszemu z mężów. Taki jadłospis niedzielny jest obecny na wielu polskich stołach. Nie inaczej było w moim rodzinnym domu. Często takich obiadowych ziemniaków pozostaje na tyle, lub można tak zaplanować, aby były bazą kolejnego obiadu. U nas trudniej z tym, mój starszy syn jest bowiem wielkim amatorem kartofli i trzeba je przed nim chować, jeśli mają z nich powstać inne dania. 


Dziś na myśli mam kluski śląskie, ale z pozostałych gotowanych ziemniaków można zrobić wiele fajnych potraw. Choćby ruskie pierogi, zapiekanki, smażone placki czy knedle.



Jak z wieloma tradycyjnymi daniami w każdej rodzinie można robić kluski śląskie nieco odmiennie, ale chyba raczej zawsze będzie to mieszanka ziemniaków, mąki ziemniaczanej i jajek. Pozostaje kwestia proporcji.
Podpowiem dziś, jak sobie poradzić z kluskami, by zawsze wychodziły i nie rozgotowały się w gotowaniu.


Jak widać dodanie koperku do puree nie dyskwalifikuje takiej masy, jeżeli chodzi o kluski. Zasada jest taka, że mąki ziemniaczanej należy użyć około 1/4 objętość. Jak to zrobić? Zwyczajnie uklepać równo ziemniaki, a następnie wybrać pożądaną część, rozprowadzić na górze tych 3/4 i w puste miejsce wsypać mąkę. 


Potem jajka, ewentualnie posolić, choć niekoniecznie, ziemniaki są już solone i taki też na pewno będzie sos, z którymi kluseczki zjemy.
Ile jajek? Mój garnek ma 25 centymetrów średnicy, a wysokość warstwy ziemniaków to jakieś 7 centymetrów. Do takiej ilości dwa jajka wystarczą. 


Wszystko mieszam łyżką, aby powstało jednolite plastyczne ciasto. Z powyższej ilości będzie około 40 klusek śląskich. Robię najpierw kule, mają mniej więcej 5 centymetrów. Toczę je w mące i może to już być pszenna mąka.


Kule spłaszczam delikatnie i w takich okrągłych placuszkach robię wgłębienie, można omączonym palcem 


albo odwrócony końcem drewnianej łyżki. 


Głębsze dziurki lepiej przyjmą sos, właśnie po to one są, żeby zatrzymać więcej pysznego sosu, z którym kluski podajemy.


Wcześniej trzeba je naturalnie ugotować. Wrzucać partiami na wrzącą, lekko osoloną wodę. Gotowac kilka minut po wpłynięciu i wyjmować łyżką cedzakową.


Lubię robić kluski śląskie, bardziej niż jeść. Moi Panowie jednak zajadają je z wielką przyjemnością i pewnie byłyby częściej, gdyby nasz kartoflany terminator częściej pozwalał ziemniakom doczekać dnia następnego. Jasne, można specjalnie pod kluski ugotować ziemniaki, ale to mocno wydłuża czas ich przygotowania. Wygniecione, sprasowane, czy jak tam robicie puree, kartoszki muszą być wystudzone, a to zabiera trochę czasu.


I dlatego takie mięsne dania w sosach jak gulasz, zrazy, bitki czy rolady, jemy raczej z dodatkiem kaszy, pampuchów lub puree. A przecież kluski z uroczą małą dziurką pełną pysznego sosu są chyba dla nich najdoskonalszym dodatkiem. 
Spróbujcie sami :)

#kluskislaskie #wykorzystanieziemniakow #podstawykuchni #tradycyjnekluskislaskie #kulinarneabc #dodatekdomies #dososu #itbmtt  



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz