Mam dzisiaj trudny dzień. Jakoś tak się zrobiło, że mój kręgosłup na weekend ustalił sobie dni strajku i nie chce ze mną współpracować. Tak się wzajemnie zmagamy, a dla mnie oznacza to, że muszę minimalizować wszelkie czynności wymagające zwiększonej aktywności. Słabo to wygląda, ale trzeba sobie radzić. Na stół w takim przypadku muszą trafić jakieś dania typu "zrobić i się nie narobić".
Właśnie tak można powiedzieć o naszej dzisiejszej zupie. Żeby ją przygotować potrzeba:
- porcję rosołową
- kawałek pora
- małą cebulę
- dużą marchewkę
- kawałek selera
- kawałek pietruszki
- trzy ziemniaki
- kilka łyżek ryżu
- liść laurowy
- ziele angielskie
- sól, pieprz, ew. przyprawa uniwersalna
- natka pietruszki
Wszystkie oczyszczone warzywa kroię i wraz z porcją zalewam zimną wodą. Dorzucam liść i ziele. Gotuję. Kiedy zawrze zmniejszam temperaturę i gotuję 15 minut. Jeszcze solę teraz.
Po tym czasie do lekko bulgoczacej zupy dodaję pokrojone w kostkę ziemniaki i sypię ryż równocześnie mieszając całość. Gotuję na niewielkim ogniu do miękkości ryżu.
Na koniec jeszcze pieprz, ewentualnie dosolić wedle upodobań, na koniec jeszcze sporo natki pietruszki. I voilá! Zupa gotowa.
Mój starszy syn nie lubi rosołu, oczywiście ryżowej do rosołu daleko, ale jako alternatywa dla królowej zup polskich. Powstanie szybciej, a wymaga prawie tych samych składników.
SMACZNEGO!
#zuparyzowa #prostazupa #najlepszagoraca #itbmtt #pomyslnaobiad
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz