Wczoraj była niezwykle leniwa sobota. Okazało się, że pomimo starannego oddania się nicnierobieniu, nie dokończyliśmy tego monotonnego zajęcia i musimy się nim ponownie zająć dzisiaj. Mój mąż sobie gra na gramofonie, a ja kołysząc się wygodnie oddaję się cudownemu lenistwu w zaciszu sypialni. Wieje wiatr, słońce wygląda zza węgła, przez szybę wydaje się całkiem ciepło. Szkoda, że jesteśmy trochę zaziębieni, podobno w lasach zatrzęsienie grzybów, a my, zamiast wypełniać nimi kosze, kurujemy się gorąca herbatą z malinami, z cytryną, byle postawić się na nogi i w poniedziałek ruszyć do pracy. Do pracy... No tak. Trzeba. Może właśnie dlatego, że takie to wspaniałe, niedzielę osłodzimy sobie ciastem. Pora jest na śliwki. Małe, duże, węgierki, mirabelki, czy co tam w ręce wpadnie. Do dzisiejszej mojej propozycji pasują każde. W zasadzie według tego przepisu można upiec placek z różnymi owocami.
Do przygotowania porcji w formie o średnicy 24 do 26 centymetrów potrzeba:
- 250 g maki
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 230 g cukru
- cukier waniliowy
- 4 jajka
- 130 ml oleju
- 120 ml mleka
- 1 łyżka ciemnego kakao
- 15-17 śliwek
- masło, bułka tatra, sól, cukier puder
Wszystko powinno być w temperaturze pokojowej.
Mąkę przesiewam z proszkiem, cukier łączę z cukrem waniliowym. lekko podgrzewam mleko.
Białka oddzielam od żółtek. Żółtka ucieram z połową cukru. Następnie do daję mąkę, mleko i olej w trzech porcjach.
Do tak utartego ciasta dodaję pianę ubitą ze szczyptą soli i resztą cukru na sztywno.
Do formy wysmarowanej masłem i wysypanej bułką tartą wylewam 2/3 ciasta. Układam na nie mniej więcej połowę owoców, w przypadku śliwek układam ich ćwiartki, wcześniej osuszone na papierze.
Do pozostałej części ciasta dodaję kakao i miksuję do połączenia. Wylewam na pierwszą warstwę owoców i układam drugą. Wkładam do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni i piekę około 40 minut, do suchego patyczka.
Studzę w formie, przestudzone posypuję dosyć obficie cukrem pudrem.
To ciasto dzięki użyciu oleju i dużej ilości owoców długo zachowuje świeżość, jest wilgotne. Z czasów zaprzeszłych wiem, że po kilku dniach jest całkiem świeże. Teraz raczej nie ma szans na jego dotrwanie do dnia trzeciego. Chłopaki domowego ciacha nie potrafią sobie odmówić.
I proszę o kolejny kawałek raz za razem.
Smacznego !
#placekzesliwkami #ciastozesliwkmi #ciastozowocami #latwydeser #jesiennesmaki #zawszesieudaje #itbmtt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz