Nasze nieco zapomniane drzewko brzoskwiniowe rośnie sobie z tyłu, przy tarasie. Jakoś tak w jednym z pierwszych dni, które spędzaliśmy na powietrzu, Marek stwierdził, że pora zlikwidować to drzewo. Wygląda kiepsko, owocuje też kiepsko, w minionym roku praktycznie nie było owoców, a te które były nie smakowały dobrze.
Drzewko okazało się wrażliwe na zarzuty, w bieżącym roku może nie dało wielu owoców, ale za to są przepyszne!
Dlatego już wracając w piątek z pracy planowałam, że na niedzielę przyjemnie będzie usiąść z filiżanką kawy i kawałkiem jakiegoś wypieku z brzoskwiniami i malinami z drugiej strony ogrodu.
Malin po wizycie małych szabrowników prawie nie miałam, zatem dziś w roli głównej słodziutkie brzoskwinie prosto z sadzonego ręką mojego taty drzewa, które na pewno zostanie kolejny rok z nami.
Nie czułam się najlepiej w ten weekend, więc zdecydowałam się na najprostszą opcję, ciasto ucierane.
Potrzebujemy:
* 200g masła
* 200g cukru drobnego
* 4 jajka
* 200g mąki
* 16g proszku do pieczenia
* 100g mąki migdałowej lub mielonych innych orzechów
* 50g migdałów w płatkach lub siekanych
* brzoskwinie - ja użyłam 14 owoców świeżych, mogą być też z puszki
* garść malin (nie są niezbędne)
* garść płatków migdałów
Wszystkie składniki trzeba wyjąć wcześniej z lodówki, muszą mieć temperaturę pokojową.
Brzoskwinie krótko zagotować w gorącej wodzie, ja użyłam parowara, pozwoliło to sprawnie obrać owoce z mechatej skórki. Pozostawiłam je później na papierze, by je odsączyć.
W misce miksera utarłam masło z cukrem na gładko. Potem jedno po drugim dodawałam ucierając jajka. Następnie łyżka po łyżce mąkę zmieszaną z proszkiem do pieczenia oraz mąkę migdałową zmieszaną z posiekanymi migdałami. . Gotowe średnio gęste ciasto rozprowadziłam w tortownicy. Użyłam 28cm, jej dno wyłożyłam papierem do pieczenia.
I już. Chyba mówiłam, że będzie łatwo? Formę włożyłam do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni, po 25 minutach przykrywam wierzch folią aluminiową, po to, by owoce nie przeschły nadmiernie, dopikłam 15. Ciasto wystudziłam w formie, na koniec posypałam cukrem pudrem.
Ciasto można też upiec w mniejszej tortownicy, będzie wówczas wyższe, ale i porcji będzie mniej. Tych przy moich kawalerach potrzeba sporo, pana męża nie wspominając. Jednak forma powinna mieć najmniej 24 centymetry, warto też zawsze zrobić próbę suchego patyczka przed ukończeniem pieczenia.
#ciastozbrzoskwiniami #ucieranezowocami #orostyplacek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz