Kiedy nadchodzi dzień, w którym ceny truskawek zaczynają ponownie wędrować w górę, jest to widomy znak, że truskawkowe szczęście (czyt. sezon) ma się ku końcowi. Udało mi się w tym roku zrobić tylko trzy porcje dżemów truskawkowych. Zapewne już w okolicy września się skończą. Dlatego, że mój starszy syn nie uznaje żadnych innych dżemów. Zrobię jeszcze śliwkową fantazję i pewnie nasze ogrodowe brzoskwinie i już. I tak największe zapotrzebowanie jest na truskawki. Trzeba je jeszcze na końcówce parę razy wykorzystać kulinarnie. Nie znajdziecie tu u mnie raczej nigdy ciast, w których truskawki są poddawane pieczeniu, nikt z nas takich nie lubi. Dlatego robię tylko ciasta z truskawkami bez pieczenia, gotowania itp. itd. A ponieważ w tym roku oboje z Mężem zapałaliśmy zgubną dla naszej wagi miłością do bezy, proponuję dzisiaj przymierzcie się do przygotowania na niedzielny deser pavlovej. Jakoś z lekkim lękiem do niej podchodziłam, a okazała się jednym z prostszych w przygotowaniu ciast-nieciast. Pavlova jest przedmiotem sporu między Australijczykami a Nowozelandczykami. Każdy z nich twierdzi, że wywodzi się właśnie z ich kraju. Podobno pierwszy raz tak wypieczoną bezę z pianką zaserwowano rosyjskiej primabalerinie Annie Matwiejewnej Pawłowej około 1926 roku i stąd jej nazwa. Chodziło tu o fakt, że jej taniec porównywano do lekkiego płynięcia w powietrzu, stąd przygotowanie specjalnie na jej cześć przysmaku lekkiego jak chmurka. Na pewno jest to wypiek pochodzący z antypodów, ale jakże wspaniale, że przywędrował do nas!
W wersji z czerwonymi owocami staje się też bardzo patriotycznym w wyglądzie cudem. Spróbujcie, zarówno przygotowanie, jak i konsumpcja nie zajmą Wam zbyt dużo czasu. Gwarantuję! Jedynie wypieczenie bezy jest czasochłonne, najlepiej zrobić ją wieczorem i kolejnego dnia można mieć gotowy wyrób dosłownie w dziesięć minut. Ja swoją przygotowałam przede wszystkim korzystając ze wskazówek pani Doroty z mojewypieki.pl, ale ze względu na doświadczenia z moim piekarnikiem nieco zmieniłam pieczenie, może i u Was konieczne będą drobne korekty.
Potrzebujecie:
- 6 białek
- 250g drobnego cukru
- 1 łyżeczkę soku z cytryny
- 1 łyżkę maki ziemniaczanej
na bezę oraz
- 400g kremówki 30 lub 36%
- 250g kremowego serka np. Mój Ulubiony z Wielunia
- 4 łyżki cukru pudru (można pominąć)
- 300g- 400g truskawek (1/3 ładniejszych odłożyć do zdobienia)
- gałązka mięty lub melisy do zdobienia
na krem.
Białka muszą być w temperaturze pokojowej. Ubijam je na wysokich obrotach robota na białą, błyszczącą masę.
Stopniowo, łyżka po łyżce dodaję do piany cukier i wciąż ubijam. Kiedy już beza przyjmie cały cukier dodaję sok z cytryny i krótko jeszcze mieszam robotem.
Dodaję mąkę i delikatnie mieszam ŁYŻKĄ do całkowitego wmieszania mąki w masę bezową.
Na blaszce rysuję okrąg o jakieś 3 centymetry mniejszy niż obwód patery, na której podam pavlovą. U mnie było to około 26cm. Beza podczas pieczenia lekko rozjedzie się na wszystkie strony, stąd ta delikatna różnica. Wykładam całość bezy na papier i przy pomocy łyżki formuję rodzaj góreczki z leciutką dolinką górą.
Wkładam do ROZGRZANEGO 170st. piekarnika i po 5 minutach zmniejszam do 150st., piekę 0.5 godziny, zmniejszam do 120st. i jeszcze piekę godzinę. Po tym czasie wyłączam i otwieram piekarnik na kilka centymetrów i pozostawiam w nim bezę do całkowitego wystudzenia na całą noc. Rano delikatnie zsuwam na naczynie, na którym będzie podawana.
Jest wspaniale chrupka z zewnątrz, a w środku czeka delikatna jak chmurka pianka.
Przygotowanie kremu jest proste. Na sztywno, na najwyższych obrotach ubijam mocno schłodzoną śmietankę. Można dodać cukier puder lub pominąć. Następnie już łyżką spokojnie wkręcić w śmietanę porcjami serek. Zresztą serek też można sobie darować i użyć tylko bitej śmietany obłożonej świeżymi owocami. Ja dodałam jeszcze do kremu 2/3 pokrojonych truskawek, dlatego zastosowałam też lekkie dosłodzenie kremu.
Napełnić środek bezy kremem. Ułożyć odsączone na ręczniku kuchennym truskawki i dodać dla urody kilka listków mięty lub melisy.
Voila!
Podawać od razu. I czekać na słowa zachwytu współbiesiadników.
Jestem przekonana, że wkrótce na naszym stole zagości jakaś kolejna wersja tej bezy. Może z kwaśnymi porzeczkami? Właśnie zaczęły dojrzewać w ogrodzie.
Ważne jest tylko kontrolowanie bezy podczas pieczenia i reagowanie, gdyby zaczęła zbyt chwytać złocisty kolor. Oczywiście tak też da się zjeść, ale nie będzie już tak biała.
Smacznego! Serdecznie polecam!
#pavlovaprzepis #pavlova #deserbezglutenowy #bezglutenu #beza #tortbezowy #pavlovatruskawkowa #itbmtt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz