Niedawno moja siostrzenica Oleńka ucieszyła mnie informacją, że robiła sernik na zimno z malinami z mojej strony i udał się jej doskonale. To jest najlepsza nagroda dla każdej osoby dzielącej się w sieci przepisami. Równocześnie zachęciła mnie Ola do zrobienia serniczek i u nas. Pora jak najbardziej słuszna. Jest piękne lato, wszędzie duży wybór owoców, więc kiedy jak nie teraz?
Jeśli chodzi o serniki na zimno jestem już trochę nudna, w zasadzie serową masą jest robiona zawsze tak samo. W zależności od owoców zmieniam tylko smak galaretek i ewentualnie kombinuje z ciasteczkowym spodem.
Pamiętajcie, że najprostszym spodem mogą być różne ciastka. Sprawdzą się biszkopty, kruche, a nawet ciastka zbożowe. Nie trzeba też ich koniecznie kruszyć i łączyć z masłem. Mogą być po prostu ciasno wyłożone na dno.
Dzisiejszy mój pomysł na sernik wymaga:
- 1 kg sera mielonego, mój ulubiony to Mój ulubiony z Wielunia
- 3 galaretki krystaliczna o smaku leśnych owoców
- 400g śmietanki 30% lub 36%
- 130g cukru bardzo drobnego
- 300g kruchych czekoladowych ciastek
- 140g stopionego masła
- 500g i 500g gorącej wody
- 250g borówek i około 25 czereśni
Na początek zmielone ciastka mieszam ze stopionym masłem i takim wilgotnym niby piaskiem wykładam dno tortownicy. Uciskam dnem szklanki, żeby uzyskać równą powierzchnię i tortownica ląduje w lodówce w oczekiwaniu na ser.
Mój ulubiony ser na wszelkie serniki to kilogramowe wiaderko sera nomen omen Mój ulubiony. Łączę go ze śmietanką ubitą na sztywno z cukrem.
Oczywiście trochę wcześniej rozpuszczam galaretki, dwie w jednym naczyniu z 500g wrzącej wody, a trzecią w innym naczyniu, też w 500g. Tę drugą porcję lepiej przygotować kilkanaście minut później niż pierwszą. Ona wieńczy deser i żeby była gładko wylana na wierzch, powinna nie stężeć za szybko w naczyniu.
A zatem idzie to tak: ubijam śmietankę z cukrem, dodaję porcjami ser i ubijam. Na koniec powoli wlewam PRZESTUDZONĄ do temperatury pokojowej MINIMUM galaretkę wykonaną z dwóch torebek na pół litra wody. Taką masę, rzadką dosyć wzbogacam garścią umytych i osuszonych borówek i jeszcze 10 wypestkowanych czereśni przeciętych na pół. Przelewam na ciastka i wyrównuję powierzchnię.
Na niej delikatnie układam owoce. Tu czereśnie zostawiłam z pestkami i ogonkami. Uznałam, że doda to uroku gotowemu deserowi, ale moi Panowie, choć pałaszowali aż im się uszy trzęsły, co i raz oprotestowywali pomysł zachowania pestek i ogonków.
Ot marudne moje bestie kochane!
Tak przygotowany sernik ląduje w lodówce i kiedy masa się usztywni i będzie stabilna, wylewam na nią i na owoce ostatnią porcję galaretki, trzeba pilnować momentu, gdy jest mocno schłodzona, tężeje, ale jeszcze da się gładko rozlać po powierzchni ozdobionego owocami i listkami mięty lub melisy serniczka.
Najlepiej potem odstawić całość na noc. Wtedy kroi się doskonale, każdy kawałek trzyma fason i jest nie tylko pyszny, ale i piękny.
Przed zdjęciem obręczy tortownicy cały brzeg delikatnie oddzielić przejeżdżając wzdłuż wszystkich krawędzi ostrym nożem.
I gotowe. Jedzcie i rozkoszujcie się każdą łyżeczką tego delikatnego cudu.
Bardzo polecam! Użycie krystalicznych galaretek pozwala uzyskać doskonały biały kolor sernikowej masy.
#serniknazimno #sernikzowocami #deserdoskonaly #jakwcukiernitylkosmaczniej #itbmtt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz