Nie znoszę, kiedy w różnych sytuacjach, błahych czy ważnych mój Mąż radzi mi "Wyluzuj bejbe". No nóż mi się otwiera w kieszeni, nawet wówczas, gdy nic tam nie ma. ;) Jakoś tak mam, że to zdanie podnosi mi poziom "wnerwa" i skutki ma dokładnie odwrotne. On świetnie się orientuje, jaka będzie moja reakcja, a zatrzymać tych dwóch słów za zębami nie umie. Dlatego cieszę się, że po lekturze książki "Każdy szczyt ma swój czubaszek" , mam doskonałą ripostę dzięki Marii Czubaszek, a brzmi ona: Ja jestem spokojna, tylko staram się tego nie okazywać.
Za to wyluzować mogę, ale nie "się", lecz chętnie każdy drób. Luzowanie, to inaczej po prostu odkoszczenie, czyli wyjęcie z kurczaka lub innego ptaszyska kości. Wyjmuję wszystkie poza udowymi i skrzydłami. Potrzeba do tego ostrego noża i na początek sporo cierpliwości, ale z czasem, przy nabraniu wprawy, nie zabiera to dużo czasu. Do tego usunięcie kości zmienia zupełnie ilość porcji z jednego kurczaka, dlatego mój dzisiejszy autorski przepis jest świetny na taki okres, jak przed nami. Początek listopada to czas rodzin, wspomnień o nieobecnych bliskich i podróży, oczywiste, że warto znaleźć potrawy, które można przygotować z wyprzedzeniem i podzielić na większa liczbę biesiadników. Tak jest w przypadku pieczonego drobiu, wcześniej odkoszczonego i nadzianego dowolnym farszem. Może być mięsny, z kaszy, ziemniaków lub, jak u mnie dzisiaj, z ryżem i dodatkami czyniącymi z niego egzemplarz nieco włoski.
Dzisiejszy wymaga przygotowania:
- 1 sporego kurczaka 1,5 do 2kg
- 1,5 szklanki ryżu
- 1 duże jajko
- 50g startego parmezanu
- 100g pikantnego sera żółtego (tu: cheddar)
- duuuża garść liści bazylii
- sól, pieprz
- łyżka suszonej bazylii
- łyżka oliwy
Zaletą tak przygotowanego kurczaka jest możliwość zrobienia dania nawet 2 dni przed podaniem. Zacząć trzeba od delikatnego nacinania tuż przy kostkach, ostry i nieduży nóż prowadzić należy ostrożnie kierując ostrze zawsze w kierunku kości, żeby nie nadciąć mięsa lub skóry. Najpierw nacinam od jednej strony, potem odwracam i postępuję tak samo, bardzo ważne, by usunąć bardzo drobne, ale niebezpieczne, bo ostre kości "obojczykowe". To te drobne kostki w prawym, górnym rogu zdjęcia. Oczywiście usunięte kości korpusu można wykorzystać do przygotowania zupy. Kuper odcinam i wyrzucam.
Wyluzowanego kurczaka nacieram na zewnątrz i wewnątrz solą, pieprzem i suchą bazylią. Na tym etapie może sobie trochę w lodowce poleżakować wyluzowany, a dla mnie jest czas na przygotowanie farszu.
Ryż gotuję, ale tak by był nadal lekko twardawy. Kiedy przystygnie dodaję starty parmezan, pokrojony w kostkę ser, lekko poszarpaną bazylię i żółtko. Lekko podsypuję pieprzem, raczej nie solę ze względu na słony parmezan. Ubijam na sztywno białko ze szczyptą soli i także łączę z całością.
Kurczaka przed napełnieniem nadzieniem zszywam bawełnianą nitką, otwór po szyjce oraz dół tuszki, ale pozostawiając niewielką szczelinę, przez nią umieszczam wewnątrz cały farsz.
Zszywam do końca i rozprowadzam nadzienie by wypełniało całość, powinno być wciąż dosyć luźno, podczas pieczenia farsz powiększa swoją objętość i zaokrągli ładnie ptaszka, nadmiar nadzienia powoduje pękanie.
Nacieram jeszcze gotowego do pieczenia kurczaka i przykrywam. Wkładam do zimnego piekarnika, ustawiam temperaturę na 190 stopni i czas na 90 minut. Po godzinie można lekko podlać wierzch płynem powstającym podczas pieczenia.
Dla pewności, że jest gotowy można sprawdzić nakłuwając dosyć głęboko ostrym cienkim patyczkiem. Jeżeli wypływający płyn nie jest podbarwiony na różowo, a skórka ma pożądany złoty kolor, kurczak jest gotowy.
Można oczywiście jeść od razu, najlepiej podając do niego sałatkę z pomidorów.
Natomiast przygotowanie nadziewanego kurczaka dzień wcześniej, pozwala na podzielenie go na skromniejsze plasterki, upieczony tak kurczak z mięsnym farszem może nawet być na zimno dzielony jak wędlina.
Pokrojony zimny przed podaniem wędruje przykryty na krótkie podgrzewanie do piekarnika. Można dzięki temu grzać tylko wybraną liczbę porcji albo całość.
Smacznego!!!
#kurczaknadziewany #kurczakfaszerowany #nadzienieryzowe #niedzielnyobiad #itbmtt
No no no takiego farszu jeszcze nie próbowałam ��Będzie wypróbowany przy najbliższej okazji☺
OdpowiedzUsuńKoniecznie wypróbuj, szczególnie, że przecież lubicie mangiare all'italiana, nawet taka polska wersja może Wam zasmakować. Spero :)
UsuńWłaśnie ryż się gotuje A luzak odpoczywa w lodówce 😊
OdpowiedzUsuńWow ... pyszna propozycja ... A mąż dzielny ... ;)
OdpowiedzUsuńPyszna :) Dziękuję.
Usuń